Malenkowicz

Franciszek i jego nic nie znaczenie

Dlaczego mnie mało obchodzi jaką linię kościoła kreuje Papież Franciszek?

Dlatego że on swoje a kościół i jego wyznawcy często swoje.

Do tego często się kładzie argument, że „nie można oceniać całej wspólnoty przez jej czarne owce” Ten argument ma sens i dotarłby do mnie, gdyby wspólnota katolicka robiła to co każda inna społeczność na tej planecie: Rozliczała swoje czarne owce i pokazywała im miejsce w szeregu.

Czytaj dalej...

"American Dream" = Absurdy codziennosci

Gdy pisałem pierwszy artykuł nigdy nie sądziłem, że spotka się on z taką odezwą. Dostałem od groma pozytywnych jak i negatywnych wiadomości. Za wszystkie serdecznie dziękuję <3

Stare powiedzenie mówi „uderz w stół a nożyce się odezwą”. W tamtym poście celem nie był atak na kogokolwiek ani „forsowanie lewackiej ideologii”. Celem było pokazanie, że te protesty nie wzięły się tak o z próżni. Że to nie „nuda przez kwarantannę” czy zbiorowa halucynacja były powodem wybuchu tych zamieszek, a dekady systematycznej opresji wobec mniejszości czarnoskórej.

Jeżeli więc ktoś uznał mój post za antyrasistowski i poczuł się jednocześnie na tyle oburzony, że zrobił mi nowe zdjęcie w tle (brawo za formułowanie przekazu) to nie jest moja wina. Jak mówiłem uderz w stół 😊

Poprzedni post był o przeszłości, która doprowadziła do rewolucji. Dziś chcę się pochylić nad teraźniejszością, nad codziennymi problemami z którymi zmagają się mieszkańcy stanów. Ten post będzie bardziej ogólny i nie będzie dotyczył tylko czarnoskórych społeczności, a w mniejszym lub większym stopniu każdego kto tam mieszka.

Jednocześnie chcę zaznaczyć, że USA to duży kraj i problemy, o których piszę nie dotyczą każdego jednego miejsca. Gdy patrzymy na Polskę to widzimy jak różnimy się w zależności od regionu pochodzenia i mamy często różne problemy i priorytety, a co dopiero w tak dużym kraju jak USA.

„Zaufanie społeczeństwa do policji jest jednym z najważniejszych elementów cywilizowanego społeczeństwa, lecz dla wielu amerykanów to zaufanie zostało zachwiane.” – John Oliver.

Czytaj dalej...

"American Dream" = "Prosze nie zabijaj"

Widzę, że niestety w Polsce panuje sroga dezinformacja o rewolucji w stanach (wojsko wyjeżdża na ulicę więc pozwalam sobie na nazwanie tego rewolucją) postanowiłem przybliżyć trochę temat dla zainteresowanych, jako że od lat czytam i interesuję się realiami życia w USA.

Post ma cel czysto edukacyjny.

Linki i źródła informacji pod postem (większość po angielsku).

Polecam sobie zrobić herbatkę i rozsiąść się wygodnie, bo to nie będzie krótki post.

Czytaj dalej...

Pierwsi ludzie na Marsie

Lata przygotowań, wyrzeczeń i łez. Wszystko sprowadzało się do tego momentu.

Pierwszy człowiek na Marsie! Cały świat obserwował lądowanie. Sama świadomość tego, że kilka miliardów ludzi jest przyklejonych do ekranu i obserwuje sekwencję lądowania wcale nie pomagało. Zwłaszcza że jednak chciał kiedyś wrócić na ziemię a sygnał był bardzo prosty… Jeżeli coś pójdzie nie tak, nikt po nich nie przyleci, będą musieli dokonać żywota na Marsie.

Czytaj dalej...

Soul Song

World was such a lonely place for Alice. Being close to her 30th birthday she already saw all her friends singing the soulmate song and settling down. And now, when the next semi-annual mating festival was approaching again, pain had double power for she lost all her hope.

Ice cream it Is!

There wasn’t, there isn’t and there will not be better solution for sadness. She indulged herself in sweet cookie dough and watched Netflix till she basically passed out in bed.

Czytaj dalej...

Gotowanie z dusza

Kolejny dzień upływał nad kolejnym przechodzeniem Wieśka trójki… Już pogodził się z myślą, że ona nigdy nie odpisze. Szkoda. Był święcie przekonany, że pierwsza randka była udana. Ona lubi sushi, ty lubisz sushi jeszcze bardziej niż ją, dostaliście darmowe sake od kelnera, … No czego chcieć więcej?

I już, gdy humor mu przygasał, wibracje zrzuciły telefon z krawędzi biurka. Szybko rzucił się na ratunek zahaczając głową o blat, runął do przodu na tyle gwałtownie, że wyleciał z krzesła…

Czytaj dalej...

Adventure of a lifetime

It was a sunny, warm day. Perfect for birthday celebrations, and little Johny felt good already right after waking up.

It was late, he slept for quite some time and yet mother didn’t wake him up for breakfast?  It was their tradition that she always woke him up with big pile of pancakes. Today it was… Quiet. He stretched, put his slippers on and went downstairs to see his mother.

There was no commotion at home, silence was broken only by the white noise coming from the TV in the living room.

Mommy? Where are you? He was calling but no-response. Maybe she went shopping? He thought and then he saw her standing at attention in the kitchen, ultra-big smile on her face but empty with no emotion.

Czytaj dalej...

Koniec drogi

Światło, pikające urządzenia, wszystko jest rozmazane, nie wiesz co się dzieje, nagle dostajesz klapsa i… Płaczesz? Tak to chyba płacz! Łzy ciekną ci poli… Policzkami? Ktoś trzyma cię na rękach, GDZIE JA DO CHOLERY JESTEM?! Wtem czujesz ciepło, nagle słyszysz „shush” jakieś takie znajome, lecz obce, czujesz się bezpiecznie, uspokajasz się. Wszystko będzie dobrze. Jesteś zmęczony i czujesz, że ona też. Zasypiasz.

Czytaj dalej...

Koloseum

Kolejna rozmowa o pracę, kolejny zawód, kolejny zmarnowany czas…

Pomyślał, zarzucając kaptur na głowę.

 Gdyby chociaż nie wiało…

Deszcz padał praktycznie nieprzerwanie od tygodni. Słońce stawało się dawną legendą, która odchodziła w zapomnienie. Odrobina wit.D byłaby fantastycznym luksusem w ten smutny czas. Niestety nie zanosiło się na poprawę pogody. Rotterdam bowiem znał trzy pory roku. Lato, deszczowa i znośna. Pech chciał, że na tą trzecią trzeba było jeszcze poczekać…

Dzień zbliżał się ku końcowi i ciężkie wzdechnięcie to jedyne na co było go stać. Już nawet nie myślał, jak zapłaci za kolację ani co na nią zje… Depresja odbierała mu chęć na jedzenie, picie. Motywacja słabła, ale dyscyplina ciągle trzymała jego serce w ryzach. Nie mógł się poddać. Nie ważne w jakim gównie się znajdował, to nie wydawało się dobrym rozwiązaniem.

A może już się poddał?

Czytaj dalej...

Biale swieta

Święta!

Piękny czas, gdy bóg się rodzi, moc truchleje bo pan nie biosów obrażony.

To znów ten czas w roku! Zbliżały się wielkimi krokami… Przygotowania szły pełną parą.

Nikt się nie kąpał, bo karp w wannie pływał,

Nikt nic nie jadł, bo wszystko było „na święta”,

Czytaj dalej...

1 day

You know how it is
When you want it so much
That you can’t wrap your mind
That this is finally over

You know how it is
When bad begins quo
When old is new, new?
When moving on
Feels like forbidden fruit?

Czytaj dalej...

5 days

I just wanna hold him tight 

And do it forever 

But time keeps passing by 

Until we will pass forever

6 days

One can have a million friends

Followers without a payment

One can family have quite nice

And at work tremendous team

Boss that know how to inspire

Or a spouse with nice, big heart

All this makes up pleasant life

That put curtains

void inside

Czytaj dalej...

8 Days

I stand in a room
And there are a million doors

They lead to adventures, endless possibilities  
Some cover fortune and some cover doom

So, I have all these doors
And all the possibilities

And yet I always find fear

Czytaj dalej...

10 days

Sometimes life gives you lemons
Sometimes life gives you hamster
You just need to face your demons
So take rodent and good plaster

Go and find your local priest
Smile on beast and then descend
Time to start delicious feast
So shovel hamster deep hind end

Czytaj dalej...

11 days

When I walk alone, abandoned road
When I sing a song with my inner voice
When I jump around and feel myself
When I thworp my fan in dramatic way
When I go, because I don’t want to sit anymore

I always have my light close

Czytaj dalej...

12 days

I… Am… So… Fucking… Tired…

I live in a world that don’t make any sense

I’m tired of this place and it’s making me tense

I’m tired of ratings and evaluation systems

I’m tired of wise numbers that are making our financial systems

I’m tired of burden of crashed dreams

I’m tired of back pain that won’t go away

I’m tired of smartpants that ALWAYS know best

Czytaj dalej...

13 days

Why it can’t be done already?
Why life turns into slow motion always when you want to jump forward?

Drips of sweat
Drops on my forehead
Heavy coat of silence is broken only by gentle waggle of my fan.
You need no heat to get burned
You need to just open mighty gates of your inner hell

Czytaj dalej...

14 days

Middle of the night. I sit on my chair with glass of whiskey in my hand, give it a swirl.

Time is such a weird concept.

I was waiting for this for years and yet I feel like those last two weeks will be longer than them.

I look back on my life, I see darkness, I see void that is reaching for me, it wants to hug me, comfort me in well-known sadness, feed me with pain of old days, lay my head on cashmere pillow made of self-hatred.

I feel like I need to give up, like I need to let myself rest on this bed made of thorns

Czytaj dalej...

Pustka

Krzycz w pustkę.

Nikt nie usłyszy twojego wołania.

Otchłań zjada dźwięki, uczucia, emocje.

Jedyne co zostaje to pamięć.

Pamięć o tym co było.

Ale skoro minęło…

Czy to oznacza, że wszystko minęło?

Czytaj dalej...

Fofo Marzyciel

Mówią, że być marzycielem jest niebezpiecznie. Gdy twój umysł płynie wśród niebieskich obłoków rzeczywistość dookoła nas przestaje mieć znaczenie.

Pogoda była fenomenalna, nic nie miał w planach na resztę dnia, więc Fofo rozłożył się w hamaku.

Jednak po chwili stało się jasnym, że jego umysł nie znosi próżni i bezczynności. A gdybym tak był stwórcą wszechświata? Pomyślał, zamknął oczy i oddał się tej myśli.

Wtem jego oczy wypełniła eksplozja!

Czytaj dalej...

Na podjezdzie stal maly chlopiec a w rekach trzymal palasz

There was a child wielding a broadsword standing in his driveway.

Budzik…

Pierwsza drzemka… Druga drzemka… Przyzwoitość zabrania zignorować trzecią.

Szybka kawa, pod prysznicem klasycznie Maryla Rodowicz.

Śniadanie… Śniadanie? Była przecież kawa.

Przed wyjściem do pracy rozejrzał się po domu. Ile by dał by móc spokojnie rozłożyć się na kanapie i nie myśleć o pracy, by móc rozłożyć się na niej i wylegiwać się do bólu.

Praca w korpo była nudna do granic wytrzymałości. Modlił się by przyszła ta cała automatyzacja i zmusiła go do zmiany stanowiska.

Życie towarzyskie? Chujowo ale stabilnie. Przelotne opady jizzu zdobyte poprzez aplikację UberSex to wszystko na co mógł liczyć.

Nostalgia za lepszym życiem go obezwładniła.

Ile ja bym dał by nie mieć tak nudnego życia. Głośno powiedział sam do siebie niczym zaklęcie. Oczywiście nic się nie wydarzyło. Nadal musiał iść do pracy by odbębnić swoje osiem godzin.

Zrezygnowany złapał za klucze, płaszcz i wyszedł z domu.

Przekręcił zamek w drzwiach

Obrócił się

I… Dziecko?

Czytaj dalej...

Bol plecow, bol istnienia

Jezus maria jak mnie plecy napierdalają... pomyślał Józek budząc się o poranku. Jak zwykle obudzony o świcie pianiem koguta. Życie na wsi nie oferowało wielu atrakcji czy luksusów, zwłaszcza przy małym gospodarstwie i pustkach w portfelu. Mimo to nigdy nie narzekał na swoje życie. Jego rytm wyznaczała natura i słońce. Gdy ono wstawało, wstawał i on, gdy ono zachodziło, on też kończył pracę na dzień. 

Czytaj dalej...

Bialo-czerwona bajka

Za siedmioma górami, za siedmioma uniami była sobie magiczna kraina zwana Polską.
I w tej krainie, jak w każdej baśni, działy się rzeczy niestworzone.
Choć było bezpiecznie, to wszyscy się bali!
A czegóż się bali?
Wszystkiego się bali!

Czytaj dalej...

Gdy pieklo zamarzlo

Drewniane ściany chaty trzeszczały, jak gdyby miały się zaraz zawalić. Piec parowy stojący idealnie w centrum izby operował na pełnych obrotach.

Dwie kołdry, koc z owczej skóry, gruba, obszyta futrem kurtka i spodnie…

Wszystko na nic…

Ciągle zimno.

Ile to już trwało? Dzień? Dwa? Godzinę? Tydzień?

Na niebie wieczny mrok nie pozwalał określić upływającego czasu. Ale czy czas miał jeszcze jakiekolwiek znaczenie?

Donośny dźwięk syreny wyrwał go z marazmu. Pora odebrać kolejne racje żywnościowe. Wyskoczył spod kocy i założył ekstra warstwę ubrań na siebie. Spojrzał na termometr.

Czytaj dalej...

Przerwa na papierosa

Tegoroczne Lato było wyjątkowo chłodne. Holenderska pogoda słynęła z szarości i wiatru, ale w tym roku chyba postanowiła iść na rekord.

Lily usiadła na schodach kamienicy, odór kocich odchodów zmusił ją do zejścia 2 schodki niżej. Stara Betty znowu wypuściła koty na zewnątrz i o nich zapomniała. Zawsze, kiedy to się działo całe schody były uwalone. Z jakiś powodów Koty mając cały świat do wyboru wolały wypróżniać się właśnie na schodach… Wzdychnęła. Coś łamało ją w kręgosłupie, złapała się za lędźwie i strzeliła kręgosłupem. Rozejrzała się i wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę.
„A pieprzę” syknęła pod nosem. Wiatr nie dawał jej odpalić. Zarzuciła kurtkę na głowę i odwróciła się w stronę ceglanej barierki.

Czytaj dalej...

Mrok

Na dnie serca ukryty mrok
Nie daje pozbyć się moich trosk
Osusza nadzieje, że wróci on
Że tak na prawdę, jest tuż o krok

Miłości krzew nadaje ton
Ogrodu mego z nim słodka woń
Bez grzechu chowany szczęśliwy on
Umiera obdarty z owoców w noc

Czytaj dalej...

Bez Nazwy

Osaczony,
W sieci kłamstw utkanej tak,
By z worków nie powychodziły szydła,
W górę wzbiłem się niczym ptak,
A potem obcieli mi skrzydła,

Znienawidzony,
Przez wszystkich, nawet Ciebie,
Skończył się mój czas,
Miałem poczuć się jak w niebie,
A spadłem jak ciężki głaz,

Naznaczony,
Przez życie i los,
Idąc swoją własną drogą,
Co chwila w plecy mocny cios,
To on jest moją trwogą,

Niebezpieczny,
Taki będę,
Broniąc resztek mej godności,
O świcie słońca tam przybędę,
Oczekując gościnności

Naiwny,
Taki byłem,
Marnym synem zaufania,
Tym cię kiedyś obdarzyłem,
Dziś są nieme me błagania,

Przegrany,
Taki jestem,
Teraz moje usta bluźnią,
Chcąc się zmienić jednym gestem,
Lecz na to jest już za późno