Dlatego że on swoje a kościół i jego wyznawcy często swoje.
Do tego często się kładzie argument, że „nie można oceniać całej wspólnoty przez jej czarne owce” Ten argument ma sens i dotarłby do mnie, gdyby wspólnota katolicka robiła to co każda inna społeczność na tej planecie: Rozliczała swoje czarne owce i pokazywała im miejsce w szeregu.
]]>Stare powiedzenie mówi „uderz w stół a nożyce się odezwą”. W tamtym poście celem nie był atak na kogokolwiek ani „forsowanie lewackiej ideologii”. Celem było pokazanie, że te protesty nie wzięły się tak o z próżni. Że to nie „nuda przez kwarantannę” czy zbiorowa halucynacja były powodem wybuchu tych zamieszek, a dekady systematycznej opresji wobec mniejszości czarnoskórej.
Jeżeli więc ktoś uznał mój post za antyrasistowski i poczuł się jednocześnie na tyle oburzony, że zrobił mi nowe zdjęcie w tle (brawo za formułowanie przekazu) to nie jest moja wina. Jak mówiłem uderz w stół 😊
Poprzedni post był o przeszłości, która doprowadziła do rewolucji. Dziś chcę się pochylić nad teraźniejszością, nad codziennymi problemami z którymi zmagają się mieszkańcy stanów. Ten post będzie bardziej ogólny i nie będzie dotyczył tylko czarnoskórych społeczności, a w mniejszym lub większym stopniu każdego kto tam mieszka.
Jednocześnie chcę zaznaczyć, że USA to duży kraj i problemy, o których piszę nie dotyczą każdego jednego miejsca. Gdy patrzymy na Polskę to widzimy jak różnimy się w zależności od regionu pochodzenia i mamy często różne problemy i priorytety, a co dopiero w tak dużym kraju jak USA.
„Zaufanie społeczeństwa do policji jest jednym z najważniejszych elementów cywilizowanego społeczeństwa, lecz dla wielu amerykanów to zaufanie zostało zachwiane.” – John Oliver.
]]>Post ma cel czysto edukacyjny.
Linki i źródła informacji pod postem (większość po angielsku).
Polecam sobie zrobić herbatkę i rozsiąść się wygodnie, bo to nie będzie krótki post.
]]>Pierwszy człowiek na Marsie! Cały świat obserwował lądowanie. Sama świadomość tego, że kilka miliardów ludzi jest przyklejonych do ekranu i obserwuje sekwencję lądowania wcale nie pomagało. Zwłaszcza że jednak chciał kiedyś wrócić na ziemię a sygnał był bardzo prosty… Jeżeli coś pójdzie nie tak, nikt po nich nie przyleci, będą musieli dokonać żywota na Marsie.
]]>Ice cream it Is!
There wasn’t, there isn’t and there will not be better solution for sadness. She indulged herself in sweet cookie dough and watched Netflix till she basically passed out in bed.
]]>I już, gdy humor mu przygasał, wibracje zrzuciły telefon z krawędzi biurka. Szybko rzucił się na ratunek zahaczając głową o blat, runął do przodu na tyle gwałtownie, że wyleciał z krzesła…
]]>It was late, he slept for quite some time and yet mother didn’t wake him up for breakfast? It was their tradition that she always woke him up with big pile of pancakes. Today it was… Quiet. He stretched, put his slippers on and went downstairs to see his mother.
There was no commotion at home, silence was broken only by the white noise coming from the TV in the living room.
Mommy? Where are you? He was calling but no-response. Maybe she went shopping? He thought and then he saw her standing at attention in the kitchen, ultra-big smile on her face but empty with no emotion.
]]>Pomyślał, zarzucając kaptur na głowę.
Gdyby chociaż nie wiało…
Deszcz padał praktycznie nieprzerwanie od tygodni. Słońce stawało się dawną legendą, która odchodziła w zapomnienie. Odrobina wit.D byłaby fantastycznym luksusem w ten smutny czas. Niestety nie zanosiło się na poprawę pogody. Rotterdam bowiem znał trzy pory roku. Lato, deszczowa i znośna. Pech chciał, że na tą trzecią trzeba było jeszcze poczekać…
Dzień zbliżał się ku końcowi i ciężkie wzdechnięcie to jedyne na co było go stać. Już nawet nie myślał, jak zapłaci za kolację ani co na nią zje… Depresja odbierała mu chęć na jedzenie, picie. Motywacja słabła, ale dyscyplina ciągle trzymała jego serce w ryzach. Nie mógł się poddać. Nie ważne w jakim gównie się znajdował, to nie wydawało się dobrym rozwiązaniem.
A może już się poddał?
]]>Piękny czas, gdy bóg się rodzi, moc truchleje bo pan nie biosów obrażony.
To znów ten czas w roku! Zbliżały się wielkimi krokami… Przygotowania szły pełną parą.
Nikt się nie kąpał, bo karp w wannie pływał,
Nikt nic nie jadł, bo wszystko było „na święta”,
]]>
You know how it is
When bad begins quo
When old is new, new?
When moving on
Feels like forbidden fruit?
We all are slaves of eternal clock
We’re punished at birth for our dare to live
And do it forever
But time keeps passing by
Until we will pass forever
]]>Followers without a payment
One can family have quite nice
And at work tremendous team
Boss that know how to inspire
Or a spouse with nice, big heart
All this makes up pleasant life
That put curtains
void inside
]]>What if I would pick a different dessert?
What if I would go in a different direction?
What if I would stop thinking too much?
…
]]>They lead to adventures, endless possibilities
Some cover fortune and some cover doom
So, I have all these doors
And all the possibilities
And yet I always find fear
]]>I wish that I could go to see a movie
And don’t take murder personal
]]>
Go and find your local priest
Smile on beast and then descend
Time to start delicious feast
So shovel hamster deep hind end
]]>
I always have my light close
]]>
I live in a world that don’t make any sense
I’m tired of this place and it’s making me tense
I’m tired of ratings and evaluation systems
I’m tired of wise numbers that are making our financial systems
I’m tired of burden of crashed dreams
I’m tired of back pain that won’t go away
I’m tired of smartpants that ALWAYS know best
]]>
Drips of sweat
Drops on my forehead
Heavy coat of silence is broken only by gentle waggle of my fan.
You need no heat to get burned
You need to just open mighty gates of your inner hell
]]>
Time is such a weird concept.
I was waiting for this for years and yet I feel like those last two weeks will be longer than them.
I look back on my life, I see darkness, I see void that is reaching for me, it wants to hug me, comfort me in well-known sadness, feed me with pain of old days, lay my head on cashmere pillow made of self-hatred.
I feel like I need to give up, like I need to let myself rest on this bed made of thorns
]]>
Nikt nie usłyszy twojego wołania.
Otchłań zjada dźwięki, uczucia, emocje.
Jedyne co zostaje to pamięć.
Pamięć o tym co było.
Ale skoro minęło…
Czy to oznacza, że wszystko minęło?
]]>
Pogoda była fenomenalna, nic nie miał w planach na resztę dnia, więc Fofo rozłożył się w hamaku.
Jednak po chwili stało się jasnym, że jego umysł nie znosi próżni i bezczynności. A gdybym tak był stwórcą wszechświata? Pomyślał, zamknął oczy i oddał się tej myśli.
Wtem jego oczy wypełniła eksplozja!
]]>
Budzik…
Pierwsza drzemka… Druga drzemka… Przyzwoitość zabrania zignorować trzecią.
Szybka kawa, pod prysznicem klasycznie Maryla Rodowicz.
Śniadanie… Śniadanie? Była przecież kawa.
Przed wyjściem do pracy rozejrzał się po domu. Ile by dał by móc spokojnie rozłożyć się na kanapie i nie myśleć o pracy, by móc rozłożyć się na niej i wylegiwać się do bólu.
Praca w korpo była nudna do granic wytrzymałości. Modlił się by przyszła ta cała automatyzacja i zmusiła go do zmiany stanowiska.
Życie towarzyskie? Chujowo ale stabilnie. Przelotne opady jizzu zdobyte poprzez aplikację UberSex to wszystko na co mógł liczyć.
Nostalgia za lepszym życiem go obezwładniła.
Ile ja bym dał by nie mieć tak nudnego życia. Głośno powiedział sam do siebie niczym zaklęcie. Oczywiście nic się nie wydarzyło. Nadal musiał iść do pracy by odbębnić swoje osiem godzin.
Zrezygnowany złapał za klucze, płaszcz i wyszedł z domu.
Przekręcił zamek w drzwiach
Obrócił się
I… Dziecko?
]]>
Szkoła bywa okrutna, rówieśnicy jeszcze gorsi, rodzice nic nie rozumieją a otoczenie ma cię ciągle za dziecko.
Ale ona była inna.
]]>
]]>
Strach przed popełnieniem przestępstwa siedzi w wielu z nas.
Ale czy więzieniem jest zawsze konkretny budynek daleko za miastem?
]]>
]]>
Dwie kołdry, koc z owczej skóry, gruba, obszyta futrem kurtka i spodnie…
Wszystko na nic…
Ciągle zimno.
Ile to już trwało? Dzień? Dwa? Godzinę? Tydzień?
Na niebie wieczny mrok nie pozwalał określić upływającego czasu. Ale czy czas miał jeszcze jakiekolwiek znaczenie?
Donośny dźwięk syreny wyrwał go z marazmu. Pora odebrać kolejne racje żywnościowe. Wyskoczył spod kocy i założył ekstra warstwę ubrań na siebie. Spojrzał na termometr.
]]>
…
Nie odpowiedziała…
Nigdy nie odpowiada.
Często mam wrażenie że jest jakaś taka nieobecna.
Czy ona w ogóle się mną interesuje?
]]>
Lily usiadła na schodach kamienicy, odór kocich odchodów zmusił ją do zejścia 2 schodki niżej. Stara Betty znowu wypuściła koty na zewnątrz i o nich zapomniała. Zawsze, kiedy to się działo całe schody były uwalone. Z jakiś powodów Koty mając cały świat do wyboru wolały wypróżniać się właśnie na schodach… Wzdychnęła. Coś łamało ją w kręgosłupie, złapała się za lędźwie i strzeliła kręgosłupem. Rozejrzała się i wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę.
„A pieprzę” syknęła pod nosem. Wiatr nie dawał jej odpalić. Zarzuciła kurtkę na głowę i odwróciła się w stronę ceglanej barierki.
]]>
]]>
Miłości krzew nadaje ton
Ogrodu mego z nim słodka woń
Bez grzechu chowany szczęśliwy on
Umiera obdarty z owoców w noc
]]>
Znienawidzony,
Przez wszystkich, nawet Ciebie,
Skończył się mój czas,
Miałem poczuć się jak w niebie,
A spadłem jak ciężki głaz,
Naznaczony,
Przez życie i los,
Idąc swoją własną drogą,
Co chwila w plecy mocny cios,
To on jest moją trwogą,
Niebezpieczny,
Taki będę,
Broniąc resztek mej godności,
O świcie słońca tam przybędę,
Oczekując gościnności
Naiwny,
Taki byłem,
Marnym synem zaufania,
Tym cię kiedyś obdarzyłem,
Dziś są nieme me błagania,
Przegrany,
Taki jestem,
Teraz moje usta bluźnią,
Chcąc się zmienić jednym gestem,
Lecz na to jest już za późno
]]>